Co zrobić z samochodem? część II

Jak wiadomo, miodek lubi swój samochód. Mimo to – pod wpływem decyzji, których konsekwencji chyba nie przemyślał – zabrał swój samochód do Paryża. 

Pewnego słonecznego dnia, kiedy wszystkie rzeczy, które Najlepsza Z Żon wysłała kilka dni przedtem, przyjechały pod dom. Pierwszy był samochód. Do drzwi zapukał pewien pan, objaśniając że ma dla miodka jego samochód. miodek ucieszony jak nie wiem co zbiegł szybko po schodach i wiedziony tęsknotą po długiej rozłące ucieszonym wzrokiem spojrzał na lśniącego rumaka. Ten pan, który przedtem zapukał uprzejmie do drzwi, powiedział:



- hmmmm, musi pan podpisać protokół odbioru. O widzi pan, tutaj zaznaczyliśmy otarcie jakie powstało podczas transportu. 

- jakie otarcie ? – miodek z trwogą w głosie spytał

- och – bardzo malutkie, wręcz nie widoczne... – pan tłumaczy.

Z bijącym sercem miodek podchodzi do oględzin. Tylny reflektor rzeczywiście  jakby otarty. OK – miodek podpisał, co miał zrobić...

Samochód stał na ruchliwej ulicy, tylne koła na lawecie, przód samochodu na asfalcie, pod prąd tejże ruchliwej ulicy. Drugi pan, kierowca lawety opuścił tył z lawety i miodek pod prąd ruchliwej ulicy wyjechał spod lawety. Zaczęła się przygoda zwana szukaniem miejsca parkingowego. 

W Paryżu nie ma miejsc parkingowych, które można by tak określić wg kryteriów oceny z Zapyziałego Miasteczka w Polsce, albo w ogóle w Polsce. Co do zasady każdy facet dotychczas znany miodkowi uważa, że jest świetnym kierowcą, że świetnie parkuje i tak dalej. miodek też tak myślał o sobie.  Teraz już tak nie myśli. Kierowcy z Paryża doprowadzili proces parkowania do perfekcji. Potrafią się zmieścić swoimi samochodami w tak nieprawdopodobnie małe przestrzenie, że miodek wiele razy przystaje co by sobie popatrzeć i nauczyć się tej przedziwnej sztuki. Efekt tego procesu to samochód zaparkowany równolegle do osi jezdni, pomiędzy dwoma innymi samochodami – które stykają się zderzakami z tym właśnie zaparkowanym samochodem. Jeszcze ciekawiej wygląda proces wyjeżdżania. Pyk, pyk (... tych pyków może być kilka zależnie od sytuacji) i kierowca sobie wyjechał popchnąwszy uprzednio dwa sąsiadujące samochody do przodu i do tyłu. 

Jeszcze ciekawiej wygląda jazda po rondach Paryża. Największe z nich to Etoile de Charles de Gaulle. Jazda po tym rondzie jest czymś, na co miodek się jeszcze nie zdecydował. Podobno firmy ubezpieczeniowe nie chcą pokrywać szkód powstałych w tym miejscu Paryża. Coby zobrazować to piękne miejsce pod Łukiem Tryumfalnym – jest to skrzyżowanie o ruchu okrężnym o pięciu pasach. Czasami o ośmiu pasach. Czasami o czterech pasach. Ciężko powiedzieć ile tam pasów ruchu jest. Właściwie nie ma żadnego – przynajmniej namalowanego na jezdni. Pierwszeństwo mają kierowcy wjeżdżający na rondo, chociaż czasami jest inaczej. 

Nie, miodek jeszcze długo nie odważy się pokierować swój ulubiony samochód w to miejsce... Dlatego na pytanie, co zrobić z samochodem miodek ma odpowiedź taką: znaleźć jakimś cudem miejsce do zaparkowania, tam zaparkować i nie ruszać się stamtąd...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz